Cztery mecze na korcie centralnym i cztery ciekawe widowiska. Sobota upłynęła w turnieju BNP Paribas Sopot Open pod znakiem półfinałów. Jako pierwsi zagrali: najwyżej rozstawiony Stefano Travaglia i Francuz Tristan Lamasine. Travaglia to 95. tenisista rankingu ATP, którego idolem jest David Ferrer. I rzeczywiście – w grze obu zawodników można odnaleźć cechy wspólne. To m.in. kompletny wachlarz tenisowych zagrań, powtarzalność uderzeń i precyzyjny forhend. W drodze do finału gry pojedynczej Włoch nie stracił nawet seta, kolejno pokonując: Daniela Michalskiego, Gastao Eliasa i Mohameda Safwata. W dzisiejszym meczu z Tristanem Lamasine zaserwował 5 asów, zdecydowanie lepiej grał po swoim drugim podaniu i skuteczniej returnował. Wygrał 6:1, 7:5 i awansował do finału bez straty seta!
– Bardzo dobrze rozpocząłem spotkanie i szybko przełamywałem jego serwis. W drugim secie zaczął grać dużo lepiej i uważniej. W kluczowych momentach to jednak ja zachowałem lepszą koncentrację i bardzo cieszę się z tego zwycięstwa. Naprawdę dobrze czuję się na sopockich kortach – powiedział Stefano Travaglia.
Zupełnie inny przebieg miał drugi półfinał, w którym Aslan Karatsev zagrał z Filipem Horanskym. Ten rosyjsko-słowacki pojedynek, podobnie jak pierwszy półfinał, oglądał komplet kibiców. Ostatnie bilety na te spotkania zostały sprzedane w piątek. W pierwszym secie lepszy 7:5 był Karatsev, potem takim samym wynikiem, ale na korzyść Słowaka, zakończył się drugi. O tym, kto zagra w finale BNP Paribas Sopot Open z Travaglią, decydowała trzecia odsłona. W trakcie niemal całego spotkania tenisiści imponowali formą i przygotowaniem fizycznym, a potężne uderzenia przeplatali subtelnymi. Przy stanie 5:4 Horansky serwował na mecz, ale dał się przełamać. Ostatecznie, po tenisowej wojnie, 3 godzinach 21 minutach i 29 sekundach lepszy był Horansky 5:7, 7:5, 7:6(7)! W całym pojedynku Karatsev wygrał 136 akcji, a Słowak … zaledwie o dwie więcej.
O finał zagrali także debliści. Andre Begemann i Florin Mergea zmierzyli się z parą: Marco Bortolotti/Christopher O’Connell. W nieco ponad godzinę Begemann i Mergea pokonali rywali 6:3, 6:4. Poprzednie spotkania rozstrzygali na swoją korzyść po match tie-breakach.
Obie pary wygrały dokładnie po 20 piłek przy odbiorze serwisu. Begemann i Mergea grali jednak zdecydowanie skuteczniej przy swoim serwisie, chociaż nie zapisali na swoim koncie ani jednego asa. Zachowywali się za to czujniej przy siatce i rzadziej mylili się przy wykonywaniu passing shotów.
W meczu dnia Karol Drzewiecki i Mateusz Kowalczyk zmierzyli się z Ivanem Gakhovem i Aslanem Karatsevem, który wcześniej zagrał ponad trzygodzinny pojedynek w singlu. Kiedy tenisiści wchodzili na kort, sopocka publicznośc przywitała ich gorącymi brawami, a potem podobnie głośne brawa rozlegały się z trybun co kilka minut. W pierwszym secie gra była wyrównana do stanu po 4, ale wtedy podwójny błąd serwisowy w kluczowym momencie popełnił Kowalczyk i rywale wygrali 6:4.
W drugim secie Polacy zwyciężyli za to pewnie 6:1, a w match tie-breaku 10:7! Dla Kowalczyka to będzie już drugi finał BNP Paribas Sopot Open z rzędu. Rok temu zwyciężył, ale w parze z Szymonem Walkówem.